3 lip 2016

Od Sillieny cd. od Jacka

  Otworzyłam oczy, gdyż usłyszałam kroki. Najpierw jedynie wstałam z łóżka, a potem podeszłam do pękniętego lustra. Na szczęście krew się całkowicie zmyła, więc nie było żadnych podejrzeń. Dlaczego? Jak coś, jestem tylko zwykłym człowiekiem. Bardzo przydatne, gdy po drodze natrafię na jednych z nich. Przynajmniej będę miała z kim pogadać. Nie no, żartuje. Nienawidzę ludzi, ani mutantów.
Gdy usłyszałam, jak ktoś puszcza z kuchni moją bieżącą wodę, zaczęłam schodzić w dół po schodach, które okropnie skrzypiały. Woda przestała lecieć, więc pewnie ten ktoś się już ulotnił, albo dalej sobie zwiedza moje mieszkanie. Znaczy teraz moje, gdyż ostatniego człowieka, który tutaj wszedł, zabiłam go. Do tego miał bardzo ciekawą paczuszkę, w której o dziwo znalazłam opatrunki jak i jedzenie. Oczywiście wszystkiego od razu nie zjadłam. Wszystko schowałam do swojej zwyczajnej torby.
Schody w końcu przestają skrzypieć, gdy całkowicie z nich schodzę. Ruszam korytarzem, by potem skręcić w prawo i dostrzec wysokiego blondyna, który uważnie mi się przyglądał, jakby był gotowy na wszystko. Opieram się o ścianę z założonymi rękoma.
- Czegoś szukasz? - pytam, po czym sięgam do torby, skąd wyciągam worek z inicjałami zapewne tego mężczyzny. Wyciągam z woreczka kawałek chleba, a chłopak uważnie przygląda się tym poczynaniom.
- Skąd to masz? - nagle jakby jego pewność wzrosła o całe sto procent! Brawo chłopie! Jednak jego ton mi się nie spodobał.
- Od pewnego mężczyzny - wskazuje na szafę, która leżała na ziemi. Przybysz niepewnie podszedł do mebla, które szybko podniósł. Gdy zobaczył tam martwego człowieka, opuścił szybko szafę i się cofnął. - Zszokowany? - śmieje się ironicznie, po czym siadam na szafie, z pod której zaczęła płynąć krew. Zapewne chłopak zrobił kolejne rany, albo zdrapał strupy tym swoim silnym rzutem meblem. - Jakiś mutant pewnie go zabił. A teraz wypierdalaj z tego mieszkania - wróciłam do bycia sobą, jednak dalej utrzymując się przy kłamstwie, że jestem człowiekiem.
Powoli przeżuwałam swoje śniadanko, siedząc na meblu, pod którym leży martwe ciało, z którego dalej leje się świeża krew.
<Jack? To chyba twój poszukiwany>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz