Otworzyłam oczy,
gdyż usłyszałam kroki. Najpierw jedynie wstałam z łóżka, a potem podeszłam do
pękniętego lustra. Na szczęście krew się całkowicie zmyła, więc nie było
żadnych podejrzeń. Dlaczego? Jak coś, jestem tylko zwykłym człowiekiem. Bardzo
przydatne, gdy po drodze natrafię na jednych z nich. Przynajmniej będę miała z
kim pogadać. Nie no, żartuje. Nienawidzę ludzi, ani mutantów.
Gdy usłyszałam, jak ktoś puszcza z kuchni moją bieżącą wodę,
zaczęłam schodzić w dół po schodach, które okropnie skrzypiały. Woda przestała
lecieć, więc pewnie ten ktoś się już ulotnił, albo dalej sobie zwiedza moje
mieszkanie. Znaczy teraz moje, gdyż ostatniego człowieka, który tutaj wszedł,
zabiłam go. Do tego miał bardzo ciekawą paczuszkę, w której o dziwo znalazłam
opatrunki jak i jedzenie. Oczywiście wszystkiego od razu nie zjadłam. Wszystko
schowałam do swojej zwyczajnej torby.
Schody w końcu przestają skrzypieć, gdy całkowicie z nich
schodzę. Ruszam korytarzem, by potem skręcić w prawo i dostrzec wysokiego
blondyna, który uważnie mi się przyglądał, jakby był gotowy na wszystko.
Opieram się o ścianę z założonymi rękoma.
- Czegoś szukasz? - pytam, po czym sięgam do torby, skąd
wyciągam worek z inicjałami zapewne tego mężczyzny. Wyciągam z woreczka kawałek
chleba, a chłopak uważnie przygląda się tym poczynaniom.
- Skąd to masz? - nagle jakby jego pewność wzrosła o całe
sto procent! Brawo chłopie! Jednak jego ton mi się nie spodobał.
- Od pewnego mężczyzny - wskazuje na szafę, która leżała na
ziemi. Przybysz niepewnie podszedł do mebla, które szybko podniósł. Gdy
zobaczył tam martwego człowieka, opuścił szybko szafę i się cofnął. -
Zszokowany? - śmieje się ironicznie, po czym siadam na szafie, z pod której
zaczęła płynąć krew. Zapewne chłopak zrobił kolejne rany, albo zdrapał strupy
tym swoim silnym rzutem meblem. - Jakiś mutant pewnie go zabił. A teraz
wypierdalaj z tego mieszkania - wróciłam do bycia sobą, jednak dalej utrzymując
się przy kłamstwie, że jestem człowiekiem.
Powoli przeżuwałam swoje śniadanko, siedząc na meblu, pod
którym leży martwe ciało, z którego dalej leje się świeża krew.
<Jack? To chyba twój poszukiwany>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz