Chodziłem po gruzach jakichś starych budynków, by ruszyć na kolejną, opuszczoną ulicę. Musiałem znaleźć pewną osobę, która była zmuszona opuścić miejsce swojego pobytu, w powodu pojawienia się tam dużej liczby mutantów. Niby rozumiałem, jednak z drugiej strony teraz musiałem go szukać, co strasznie mnie irytowało. Jeszcze się okaże, że uciekł gdzieś daleko, albo co gorsza, że go zabiły. To drugie spowodowałoby i mój koniec, bo bez jego towaru długo nie pociągnę. Sprawdziłem już dość duży teren, jednak niczego ciekawego nie znalazłem, prócz paru mutantów. No, przyjemniej sobie trochę pobiegałem. Po chwili wszedłem na teren, gdzie praktycznie wszystkie budynki stały nienaruszone. Skoro one są w dobrym stanie, to może mieszkania nie będą gorsze i uda mi się znaleźć w nich coś przydatnego. Skierowałem się do pierwszego budynku z brzegu, zaraz do niego wchodząc. Odnalazłem mieszkanie, które było otwarte i wszedłem do środka. Wow, trzeba przyznać, że było naprawdę świetnie urządzone. Bałagan był wszechobecny, jednak nic nie wskazywało na to, że coś w mieszkaniu jest poważnie uszkodzone. Rozejrzałem się po nim. Plusem było to, że w żadnym pomieszczeniu nie znalazłem trupów, a minusem to, że nie było niczego przydatnego. Ktoś musiał być tu wcześniej. Zawitałem do kuchni, gdzie sprawdziłem, czy jest tam bieżąca woda. Była, więc odłożyłem plecak i umyłem twarz oraz ręce. Picie tego było zbyt ryzykowne, a ja chciałem jeszcze trochę pochodzić po tym świecie. Moim następnym przystankiem była sypialnia, w której oknach brakowało szyb. Wyjrzałem przez jedno z nich, jednak jedyne co zobaczyłem to puste ulice. Już chciałem wychodzić, gdy usłyszałem ciche kroki. Ktoś był w mieszkaniu. Wszystko byłoby dobrze, gdybym znał zamiary przybysza. Cholera... Jeśli to jakiś mutant, nie mam szans, jednak jeśli to człowiek to może być ciekawie. Postanowiłem wyjść sprawdzić co chodzi po mieszkaniu. Raz kozie śmierć, a w tym świecie czeka nas wszystkich i to prędzej, niż większość myśli.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz