Wymęczona ciągłym chodzeniem przysiadłam na kupce gruzu. Nie przywykłam do takiego łażenia, a odwodnienie w niczym mi nie pomagało... W dodatku wciąż byłam trochę obolała po ostatniej ucieczce przed tymi potworami... Jakbym sama nie była jednym z nich...
Co gorsza po chwili znikąd pojawiło się kilka mutantów, a ja nie bardzo wiedziałam co zrobić. Ścisnęłam w dłoni skalpel nie poruszając się za bardzo mając nadzieję, że sobie odpuszczą... Przecież nie wszystkie zmutowane zwierzęta muszą od razu atakować... Może niektóre zachowały resztki rozumu i dalej są potulnymi pupilami. Słysząc jednak narastające warczenie zaczęłam wątpić w tą myśl. Starałam się na szybko przeanalizować sytuację, by odnieść jak najmniej ran i -Co najważniejsze- ujść jakoś z życiem, gdy nagle ni stąd ni zowąd jakiś gość wleciał w ścianę. Idiota, jestem tego pewna... Spojrzałam na niego zdziwiona i słysząc krótkie "Hej" trochę się spięłam i naciągnęłam na oczy kaptur, bojąc się, że źrenice zmieniły kolor. Mocno zszokowała mnie ta wypowiedź. Przecież dookoła są mutanty... Spojrzałam na zwierzęta zaskoczona. Warczały wściekłe, ale wyglądały jakby bały się podejść. Bały się nas?... Spojrzałam ponownie na chłopaka. Pewnie jego... Zaczęłabym się pewnie zastanawiać dlaczego, jednak jedna z tych bestii spróbowała mnie chwycić za nogę, więc odruchowo się odsunęłam w stronę chłopaka. Ten za to zaczął się śmiać, jakbym co najmniej wystraszyła się pająka...
- Nie boisz się ich?... - Starałam się siedzieć do niego tyłem, bo akurat wyszłam na słońce, więc mógł zobaczyć, że coś jest ze mną nie tak, a bardzo chciałam tego uniknąć.
- One się boją bardziej mnie niż jakikolwiek człowiek ich. - Powiedział rozbawiony. Pewny siebie idiota.
- Zabierzesz mnie w bezpieczne miejsce?... - Spytałam po chwili dość niepewnie. Nie chciałam prosić go o pomoc. Nie chciałam się w jakikolwiek z nim zaprzyjaźniać, czy być mu cokolwiek winna... Wolałabym radzić sobie sama, jednak ta przeklęta sytuacja mnie do tego zmusiła. Obym tego później nie żałowała...
<Ore?>
<Ore?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz