20 lip 2016

Od Ganty

   Południe. Czyli ta najgorsza pora dnia. Jasno na ulicach pełno ludzi śpieszących do pracy lub szkoły, nie ma gdzie się ukryć ani spokojnie poczekać do wieczora, bo słońce zdążyło zajrzeć w najdalsze zakątki czyniąc świat bardziej przejrzystym. 
Skoro już 12 na zegarze chyba pora wstać. - Mówiłem sam do siebie podnosząc się leniwie ze starego materacu. Mieszkam w jakiejś opuszczonej kamienicy. Ludzie nie chcą tu nawet zaglądać bo tu jak nigdzie indziej jest ogromny poziom napromieniowania. Wstałem i popatrzyłem na moją rękę, była cała w zaschniętej już krwi. Polizałem ją chcąc sprawdzić czyja to krew. Tak jak podejrzewałem moja. Zaraz potem zobaczyłem ranę z której wypływała. Widocznie wczoraj nieświadomy znów się pociąłem. Najczęściej robię to wtedy kiedy już od dawna nie dostałem żadnego zlecenia, wtedy moje chore pierwotne instynkty każą mi rżnąć samego siebie. Ogarnąłem się nieco i postanowiłem wyjść na ulicę. Telefon dalej nie dzwonił co oznaczało że czekał mnie kolejny nudny dzień. Czyżby wszyscy ludzie stracili ten piękny odruch osądzania innych i skazywania ich na śmierć? Już nie pamiętam kiedy miałem ostatnie zlecenie. Przez co w portfelu też miałem pusto tak samo jak w żołądku. 
Westchnąłem cicho gdy już byłem w takim stanie że mógłbym pokazać się ludziom ( wyszczotkowane włosy, czyste ubranie itd. )
Spacerowałem spokojnie jedną z uliczek Londynu, który już niczym nie przypominał dawnego miasta. Ale ten Londyn który jest teraz o wiele bardziej mi się podoba. 
Idąc tak jak zwykle czułem na sobie wzrok pojedynczych gapiów. Co prawda promieniowanie oszczędziło mój jakże piękny wygląd zmieniając tylko moje oczy. Ale one same już za bardzo przyciągały ludzką uwagę. Nigdy nie miały zwyczajnego ludzkiego koloru, zawsze musiały świecić niczym jakieś latarnie wpędzając ludzi w obłęd na sam mój widok. Dziś akurat postanowiły świecić na złoto ale o wiele jaśniej niż wczoraj. Jedna z osób aż się zatrzymała i wytrzeszczyła swoje jakże zwyczajne gały .
Popatrzyłem w jej stronę i delikatnie się uśmiechnąłem nie zwracając na nią potem większej uwagi. Co prawda za coś takiego już powinna nie żyć ale uznałem że jej cierpienie będzie wyglądać wyjątkowo nie atrakcyjnie, więc dałem sobie spokój. 
Idąc dalej spotkałem jeszcze paru takich delikwentów którzy nie umieli trzymać wzroku przy sobie, ale żaden z nich nie wydawał mi się materiałem na zabawkę. Straciłem już całkowicie nadzieję że spotka mnie coś ciekawego, gdy nagle gdzieś w ciemnym rogu ujrzałem dziewczynę. Opierała się o słup. Ta byłaby wręcz idealna. 
< Dziewczyno? :> >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz