20 lip 2016

Od Asami cd. od Ganty

   Wstałam wcześnie rano, co było zadziwiające, bo budzę się zazwyczaj w porach obiadowych. Pierwszym odgłosem który usłyszałam był mój brzuch, który domagał się jedzenia. Jakby tak pomyśleć w ustach nie miałam nic porządnego od jakiś dwóch dni. Wstałam ze starego materaca i podeszłam do kawałka potłuczonego lusterka od auta. Wzięłam je do ręki i przejrzałam się. Drugą dłonią przeczesałam moje i tak rozczochrane włosy, co i tak nie pomogło. Uśmiechnęłam się sama do siebie uroczo niczym anioł do anioła. Ubrałam się szybko w za dużą podkoszulkę i krótkie spodenki po czym wyszłam z w połowie zawalonego bloku. Mieszkałam tu już praktycznie sama nie licząc myszy i zmutowanego kota, który mnie ratuje z plagi tych małych wrednych gryzoni. Postanowiłam więc zdobyć jakieś jedzenie, lub pieniądze na nie. 
Ulice były od rana puste więc do południa czekałam by zapełniły się ludźmi. Bacznie każdego obserwowałam aż nagle dostrzegłam dziewczynkę, która mimo wszystkiego wyróżniała się z tłumu. Wydawać by się mogło, że mimo obecnego stanu Londynu jej rodzice posiadają coś na kącie. Wyszłam z uliczki i jakby niby nic zaczęłam biec "nie celowo" oczywiście prosto na nią. "Nie chcący" na nią wpadłam. Ona przewróciła się więc "pełna poczucia winy" szybko do niej podeszłam. 
- Nic ci nie jest?! - zapytałam się z czułością w głosie, kładąc jej z troską dłoń na jej ramieniu. Ona uśmiechnęła się, a ja sama także odwzajemniłam uśmiech. Druga ręka, wślizgnęła się do jej kieszonki napotykając parę monet. Szybko je zabrałam po czym szybko opuściłam dziewczynkę. Sama nie posiadając się z radości, postanowiłam skręcić w wąską ciemną uliczkę, do której raczej nikt nie wchodzi. Oparłam się o słup, licząc monety. Z uśmiechem na ustach stwierdziłam, że wystarczy na to bym kupiła sobie jedzenia na jakieś dwa dni. Włożyłam je do kieszeni, pilnując by mi nie wypadły. Miałam już odchodzić z tego miejsca, gdy poczułam na sobie czyjś wzrok. Spojrzałam szybko w tamtą stronę i stwierdziłam, że wzrok ten przeszył mnie na wskroś. Lekko się wzdrygnęłam lecz szybko to minęło i posłałam mu uroczy uśmiech, nadal stojąc w tym samym miejscu. Mężczyzna ruszył w moim kierunku. 
< Ganty? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz